Kaboom

Data:

Kaboom to wyraz onomatopeiczny, który zaistniał w kulturze masowej w ostatnich kilku latach. Oznacza wybuch, eksplozję. Film Gregga Arakiego "Kaboom" stanowi mieszankę wybuchową powstałą w wyniku zmieszania kina queer, science fiction i kiczowatych filmów dla małolatów.
Bohaterem jest Smith - student pierwszego roku college'u w jakiejś miejscowości na wybrzeżu Karoliny Południowej. Smith w przededniu swoich 19. urodzin ma kumpelkę o imieniu Stella, która jest lesbijką chodzącą z dziewczyną o imieniu Lorelei, a ta z kolei znana jest Smithowi z jego snów i okazuje się wiedźmą stosującą czary. Istnieje także druga dziewczyna z jego snów - czerwonowłosa Madeleine O'Hara poznana na imprezie podczas której wymiotuje jemu na buty, a potem znika oraz jeszcze jedna dziewczyna z tej samej imprezy, ma na imię London i szybko zaciąga go do łóżka na odjazdowy seks. Smith jest jednak biseksualny, uprawia seks z przygodnie poznanym na plaży murzynem Hunterem, marzy też o seksie ze swoim blond-współspaczem Thorem i jego kolegą Rexem, a także poznanym przez internet Oliverem. Taka sytuacja przypomina kiepski serial dla nastolatków, szybko się jednak komplikuje. Madeleine okazuje się być uprowadzona przez mężczyzn w maskach zwierząt, którzy są członkami tajemniczej sekty przypominającej scjentologów dowodzonej przez ojca Smitha. Smith razem z Oliverem i kolegą z akademika o imieniu Mesjasz przy współdziałaniu kobiet (w tym swojej matki i London) musi rozprawić się z sekciarzami (w tym Hunterem, Thorem i Rexem)

Akcja toczy się wartko, dialogi są odlotowe naszpikowane popkulturowymi skojarzeniami, muzyka świetna, zabawa przednia. Chociaż jest to kino niskiej klasy, to ogląda się je znakomicie. Spośród licznych wątków fabuły najlepiej przedstawiony jest wątek seksualności. Doceniono to na festiwalu w Cannes, gdzie film otrzymał nagrodę Queer Palm.

Zwiastun:

Otóż to. Kaboom trzeba oglądać na tzw. wyluzie. Nie jest to kino przesadnie ambitne, ale dość błyskotliwe. Eksploduje wszystkimi prymitywnymi wątkami współczesnego świata (i to nastoletniego), trzeba więc przełknąć mdły smak amerykańskiej szarlotki. Ale sporo wynagradza muzyka i całkiem dobry humor.

Dodaj komentarz